mercedes-300sl

ta szara deszczowa

zimna wiosna

zimna ostra

taka ze kaleczy

ale posmakowała mi

***

choćbym miała Cię nie spotkać

więcej już ani nie minąć na ulicy

wierzę że w niebie

będziemy mieszkać

na jednej chmurze

opowiem Ci wtedy

jak to było gdy Cie nie było

powiem Ci

jak dobrze że jesteś znów obok

***

z Toba to jest jak zawsze

bez czasu

zawsze tak jest

nieskończoność spokój cisza łagodna

z Tobą to jest jak zawsze miało być

byłeś od zawsze

***

nie wiem, czy będę miała z Tobą dzieci

nie wiem, czy zdążę Ci wyprasować koszule

nie wiem, czy będę na czas wieczny na amen

wiem tylko że było kilka takich chwil

moich tylko

naszych

***

zapomniana się nie czuje

czasem tylko boli jak teraz gdy

nie pamiętasz że jestem

***

wieczorami gdy zasypiasz tulę Cie

i łapię Twoje myśli smutne

i w nocy tulę gdy sam się obudzisz

i w dzień gdy zawiesisz oczy na chmurach i westchniesz

gdy zatęsknisz gdy popłaczesz nawet

nie wstydź się

piękny jesteś

taki jesteś jaki jesteś

ale Ty

i dobrze mi z tym choć nocą czarną

czarno

wschody i zachody takie Twoje

i myśli i dni takie podobne

widzę wiosnę

ale moja jakby po tamtej stronie

***

zawsze chciałam żebyś był motylem

kwiatem łabędziem

bądź kim chcesz

***

oddałam Cię już tysiące razy

na stosie paliłam

w ziemi zakopałam

topiłam

uparcie pozwalam Ci być

***

bajka o

dawno dawno temu na skraju nieba i rzeki

spotkało się tych dwoje co

spojrzało zamyślało zakochało

minęło nie zostało

czekało

***

nie chce być niczyim ideałem

ani gwiazdą z nieba

ani słońcem ani kwiatem

żadną rośliną

żadnym ssakiem gadem płazem

chce być sobą

przy dla z

razem

zawsze

siedziałeś w parku na ławce

zapatrzony w niebo jak zwykle

zaczytany w gwiazdach

nadzieja na kolanach Ci siadła

uśmiech osłonił

miłość za dłonie wzięła

spotkałam Cie w ciszy

wreszcie usłyszałam co

myślisz

mnie już nie było

nie będzie

weź mnie

na kolana

ch nie prosze

***

drzewo jest drzewem

trawa trawą księżyc księżycem

nie są Tobą

nareszcie

***

wolność mi dałeś bolesną

cielesną

prawdziwą

samotną Twoją

nie latam już stoję

mocno

i chodzić nawet zaczęłam

na czas jakiś na rok na pół ale byłeś

Skarbie

i wiem już

od teraz

że niebo może istnieć

na ziemi

pokazać miałeś kolory i pory roku

i kwiat dostałam nawet z drzewa

po to byłeś

po to bym teraz żyć mogła

żebym uwierzyła

wróciłam

by kończyć co nieskończone

***

wycałuję Cię kiedyś

bo tego jeszcze nie zrobiłam

za serce Twoje

za nic

za to że jesteś

i za to że Cie teraz nie ma

za

obiecuję wycałuję

***

jesteś jakby w niebie obok jak mgła

jak deszcz

jak dym jak cień jak powietrze

Bo

giem nie jesteś choć czasem chciałam

znalazłeś miejsce swoje

***

nie dziękowałam Ci

nie podziękuję

bo

nie umiem

***

niech niesie Cie wiatr

uniesie niech powieje zawieje przywieje

zaniesie gdzie chcesz gdzie pragniesz

odwiązałam Ci worki z piaskiem od koszyka

leć do

słońca

***

trzymam się nadziei nie na przekór

że Ty to Ty masz być

może nie może tak

tylko jednego żałuję

że

tak mało

miłości miałam

dla

myślałam że susłem zostanę

a Tobie tylko serce

owinięte w bawełne na pamiątkę dam

nie myślą nie słowem

nie uczynkiem

ale

...

zostanę

***

co sie nawlecze

to nie uciecze

noszę korale z dni samych wytęsknionych

wypatrzonych

noszę

w zaciśniętej dłoni

Twój kamień

na szczęście

na niezapomnienie

na zawsze

***

wszędzie gdzie jadę

zabieram Cię z sobą

na plecach w kieszonce w portfelu w książce

jak medalik

starty

nie wiem kto

kogo na łańcuszku

nosi